2015

17.11.2015 - moja sykomora

WtorekXXXIII tygodnia zwykłego

Ewangelia na dziś (Łk 19, 1-10):

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło»

Minutka ze Słowem:

moja sykomora

Pierwsza sytuacja: rodzice, katolicy z Pradziada. W każdą niedziele w kościele na Mszy świętej, wspólna wieczorna modlitwa. Przynajmniej w niedziele fragment wspólnie przeczytanej Biblii. Druga sytuacja: rodzice ostatni raz byli w kościele na bierzmowaniu syna. Kiedy dowiedzieli się, że idzie do Seminarium wpadli w szał: „Taki wstyd nam robisz!”. Jeden i drugi chce być księdzem.

Tylko, że jeden musiał wejść na sykomorę; musiał się wspiąć. Różne są drogi wiary. Niektórzy dopiero na końcu życia wpuszczają Jezusa do swojego domu. Bo Jezus przyszedł szukać i zbawić to, co, zginęło.

Jezu dziękuję Ci za każdą sykomorę, którą stawiasz na drodze ludzi, którzy Ciebie nie znają!

podpowiada ks. Artur Juzwa

primi sui motori con e-max