Wielki Poniedziałek
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?”
Tam gdzie brak miłości, trudno zrozumieć gesty z tej miłości wypływające. Są jak słowa wypowiedziane w całkowicie obcym języku.
Maria namaszcza stopy Jezusa drogocennym olejkiem, a Jezus pozwala się namaścić. W tej atmosferze napięcia, która wokół niego narasta, ten czuły dotyk jest ukojeniem Jego serca.
Drogocenny olejek, o którym mowa ma wartość niemal całego roku pracy zwykłego człowieka. To dla mnie dziś nauka, że aby dotknąć Jezusa potrzebuję miłości, ale też ofiary z tego co dla mnie drogocenne.
Jakoś szczególnie mnie dziś dotknęło, że ten fragment Ewangelii dostajemy na początku Wielkiego Tygodnia, niemal u początku ostatniej drogi Jezusa. Maria namaszcza nogi Pana. Odczytuję to jako zaproszenie do przejścia razem z Nim tej drogi, którą On ma przejść. Aby to zrobić, trzeba będzie poświęć jakiś swój drogocenny olejek. Może to będzie olejek czasu, który spędzę na liturgii, na modlitwie, na czekaniu w kolejce do konfesjonału, na przygotowywaniu domu do świąt… Mówimy przecież, że czas to pieniądz… Olejek czasu. Ale to wszystko po to, by dotknąć Pana, by spotkać się z Nim.