I niedziela Adwentu
Gdy słyszę hasło „góry”, to pierwsze myśli, które rodzą się w moim sercu to: piękno, szczyty, wysiłek i wędrówka.
Piękno, bo nie potrafię opisać tych wszystkich zapierających dech w piersi widoków, które mogę oglądać wędrując po górach. Doniosłe szczyty, niezwykły teatr w wykonaniu obłoków i słońca, górskie potoki i wodospady, lodowato zimne jeziorka ukryte w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, górskie kozice i świstaki wylegujące się na kamieniach, owce, krowy, osły i konie swobodnie biegające po górskich łąkach… dużo tego wszystkiego. A w tym wszystkim niesamowita cisza i przeczucie Kogoś, kto JEST.
Ale to piękno zawsze jest nieodłącznie związane dla mnie z wysiłkiem i wędrówką. Jeśli nie podejmę wędrówki (samemu, albo we wspólnocie z przyjaciółmi), jeśli pozostanę w domu, zrezygnuję z wysiłku w imię wygody, zmęczenia, obowiązków, zadań… nie doświadczę niczego pięknego. Może i obejrzę piękny film o górach, zobaczę prezentację ze zdjęciami górskich wędrowców. Może i moje serce zapragnie powędrować… ale jeśli nie podejmę osobistej wędrówki, wysiłku… nie doświadczę prawdziwego piękna.
Chodźcie, wstąpmy na górę Pana…
Zapraszam Cię do tej adwentowej górskiej wędrówki. Zróbmy każdego dnia Adwentu jeden krok by być bliżej Przychodzącego. Tym krokiem będzie jedno słowo, które łatwo zapamiętać, z którym można chodzić cały dzień rozważając się, otwierając się na piękno, które Bóg chce nam ofiarować. Ale by przyjąć ten DAR, trzeba się nieco wysilić. Piękno w naszym życiu odkrywamy zawsze przez nasze zaangażowanie.